sobota, 28 lipca 2012

Powiększyła mi się rodzina...

Maluszek znaleziony na ulicy 4 czerwca... Wet powiedział,że może nie przeżyć nocy, był cały zziębnięty, przerażony...Kupiłam mleko zastępcze dla kociąt owinęłam w futrzaną kamizelkę (żeby czuł ciepłe futro, może myśłał że to mama?).Malucha karmiliśmy butelką na zmianę w dzień i w nocy co 2 godz.Może na fotce nie widać ale nie był większy niż pilot tv.Nie umiał ustać na nóżkach ,o chodzeniu nie miał pojęcia,maleńkie ząbki dopiero kiełkowały.Biedaczek płakał rzewnymi łzami. Teraz ma swój domek, własne imię -MESSI, swój koszyk do spania, wesołe towarzystwo -kicię Lenkę i psa Timona. Jest wesołym i wszędobylskim maluszkiem.
A tak wygląda dziś...

5 komentarzy:

  1. Boże!!! Kto wyrzucił to cudo??? Bardzo, bardzo się ciesze, ze przygarnęliście maluszka :-**** Niech rośnie zdrowo, niech Was cieszy mruczeniem :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Malenkie cudo :) Bedzie wam wdzieczny za opieke do konca swoich dni :) I wyglada jak moja :paniusia" czyli Latka ....masz super serducho :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się cieszę, że Maluszek znalazł dom!! Jest przesłodki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak fajnie że o nim napisałaś :))
    Ale wyrósł ten maluszek ;)
    Aż się wzruszyłam ...Jeszcze niedawno uczyłam go jeść z miseczki chrupeczki ;)
    Rymło mi się ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny kociak! Świetnie, że trafił na taką szlachetną osóbkę jak Ty!

    OdpowiedzUsuń